środa, 19 stycznia 2011
Jeszcze jedno słowo o pociągu
Mała adnotacja do zatłoczonych pociągów. Dziś jechałam takim - męski przedział, a ponadto najbardziej obleganej linii Church Gate-Bolivari. Chciałam pogadać trochę z nowopoznanym Amerykaninem-Indusem więc wsiedliśmy do jednego wagonu. Co tam się działo! Na pierwszej stacji luźno i puściutko, więc nic tylko się rozwalić na siedzeniu. Ale im dalej pociąg jechał tym gorzej. Przedarcie się do wyjścia zajęło nam 2 stacje. A ścisk mogę tylko porównać tylko z miejscem pod sceną na dobrym koncercie. Szczęśliwie wzbudziłam większe zainteresowanie i instynkty opikuńcze wśród współpasażerów, więc nie zostałam za bardzo zmacana, portfel był na miejscu i udało mi się wysiąść w miarę cywilizowany sposób. Ale to dziwne i nieporównywalne z niczym uczucie być jedyną (i do tego białą) kobietą w przepełnionym wagonie. Ale pozdrawiam wszystkich induskich dżentelmenów podróżujących pociągami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No i pięknie:)
OdpowiedzUsuńA może jest wagon tylko dla kobiet? W metrze w New Delhi takie okryłyśmy. Kobiety ze względu na "obmacywanie" przez facetów wywalczyły sobie osobny wagon w każdym składzie. Raj...I sama widziałam jak do takiego wagonu wsiadł mężczyzna zaraz strażnicy wysadzili go na następnej stacji. I nie wiem czy to wskutek telefonu jakiejś kobiety, czy czujności straży...Gosiu - Włóczy_kiju:) życzę wytrwałości i powodzenia... Mama Weroniki
OdpowiedzUsuńWagony dla kobiet są- zwykle po 2 czy 3 na pociąg. I tam z resztą jest mniejszy tłok. Ale jak się chce pogadać z kimś płci brzydkiej to trzeba się pofatygować na wagon ogólny. :P
OdpowiedzUsuńAle jeżdżąc do pracy zawsze wybieram wagony kobiece.