Sport, o którym w Polsce mało się mówi (o ile w ogóle), gromadzący ponad miliard widzów, dokonał rzeczy niemożliwych. Po pierwsze doprowadził do tego, że w dniu finałów w sobotę całe biuro będzie zamknięte (dzień do odpracowania w niedzielę). Po drugie, bardziej spektakularne i widoczne gołym okiem – zmiótł wszystkich ludzi z ulic. Jeszcze nigdy nie widziałam Bombaju tak wyludnionego. Pierwsi byli taksówkarze, którzy zapowiedzieli, że raczej się nie będą pojawiać na ulicy lub zabierać pasażerów po godz 14.30 (a przynajmniej nie wszyscy) gdy mecz się zacznie (dla niezorientowanych: mecz trwa ok 8 godzin).
Miało to wpływ na całe miasto. Na przykład, niektóre sklepy nie przyjmowały zamówień z dostawą do domu/biura, bo nie miały kogo posłać. Większość biur udawała, że pracuje (nasze też trochę:P). Autobusy jeździły z jeszcze gorszą częstotliwością niż zwykle – po 40 min czekania wieczorem zdecydowałam się wziąć rikszę.
Ale właśnie przez te 40 min miałam dobrą okazję poobserwować ludzi na „osiedlu” pod dworcem. Aparat mam popsuty, więc nie mam jak załączyć zdjęć, ale spróbuję opowiedzieć. Rząd domków (z zbudowanych z blaszanych płyt, folii, płacht materiału i kto wie czego jeszcze) a wokół niektórych zbiorowisko ludzi, mężczyzn. Tak, te domki mają TV (czasem nawet plazmę i talerz satelitarny żeby było śmiesznie). Kawałek dalej na matach ułożonych na „podwórku” grupa kobiet z dziećmi układająca bukiety kwiatów – pewnie na jutrzejszy handel. Ten obrazek wydał mi się bardzo typowy, bo panowie się bawią, podczas gdy panie muszą nadal wykonywać swoje obowiązki. Jakiś mężczyzna tylko co jakiś czas przychodził zdać relację z tego jak grają, gdy musiał napić się wody.
Obok tego wszystkiego dzieci bawiące się na podwórku lub towarzyszące przy układaniu kwiatów. Dzieciaki (od ledwochodzących do kilkulatków) były śmieszne w tym wszystkim, szczególnie jak ganiały się ok pół metra od rozpędzonych riksz. Sielankowy obrazek, typowy dla świąt.
Póki co nie chcę zaakceptować jeszcze takiego świata i takiego podziału. Nie zamierzam utożsamiać się z takim światem. I rodzi się we mnie wielki bunt przeciwko takim porządkom. Ale nie jestem tu by oceniać lub tym bardziej zmieniać. Trzeba wszystko brać takim jakim jest, by nie zwariować.
Ale jakie fajerwerki zrobili jak Indie wygrały. To im się naprawdę udało.
A te panie, co robią girlandy w kwiatków po prostu wiedzą, że dzień po zwycięstwie będą mieć najlepszy utarg - bo kto nie kupi bogu girlandy w podzięce za zwycięstwo ;D this is India - słusznie zauważyłaś - najbardziej pokręcony kraj świata!
OdpowiedzUsuńPolska to nie Indie ale Twoja babcia Jadzia(73)właśnie kończy w tajemnicy przede mną rozpoczęte malowanie mieszkania - dziadek w tym czasie miał tylko jeden mecz Polska-Grecja(wynik bezbramkowy)
OdpowiedzUsuń